Zobacz świąteczne bluzy STAY FOR X-MAS Paprocki Brzozowski

Wasze pierwsze wspomnienia z dzieciństwa związane ze Świętami Bożego Narodzenia…

Mariusz Brzozowski: Pamiętam choinkę, którą tata przywiózł po raz pierwszy z lasu, od babci. Obłędnie pachniała. Cudowny moment postawienia jej w pokoju, i chwila, w której razem z rodzicami zawieszamy na niej bombki.

Marcin Paprocki: Ooo mieliście żywą choinkę. Słucham z zazdrością twoich opowieści Mariusz, bo u mnie w domu rodzinnym zawsze była typowo PRL-owska, sztuczna. Ubieraliśmy ją z bratem i tatą, a mama tylko miała ją ocenić: gdzie jest za mało a gdzie za dużo bombek, gdzie je przewiesić. I czy drzewko prezentuje się perfekcyjnie. Pamiętam długie cukierki, które wieszaliśmy na drzewku. Oczywiście ja z bratem mieliśmy ochotę natychmiast rozwinąć te papierki i je zjeść, ale oczywiście był bezwzględny zakaz ich napoczęcia aż do Wigilii. (śmiech).
Śnieg to była apteczna wata, którą równomiernie odrywaliśmy z plastikowego woreczka i pokrywaliśmy nim gałązki z plastiku. Jak ubieram teraz swoją choinkę, to wracam emocjonalnie do tamtych chwil. Teraz oczywiście zawsze mam choinkę żywą, bo odbijam sobie w dorosłym życiu ten brak prawdziwego, pachnącego drzewka (uśmiech).

Co było najważniejsze w tych dziecięcych świętach? Kolędy, prezenty, atmosfera?

Mariusz: Bliskość. Nie byliśmy specjalnie śpiewającą rodziną, głosów wybitnych nie mieliśmy, więc się u nas w domu nie śpiewało kolęd. Oczywiście były prezenty, ale skromne. Ja jestem jedynakiem i zawsze tylko we trójkę z rodzicami spędzaliśmy święta. Bardzo kameralnie, blisko siebie. Wigilia była tylko dla nas.

Marcin: U mnie też Wigilia była tylko w ścisłym gronie: rodzice, ja z bratem, babcia z dziadkiem. Dziś celebruję święta w większym, przyjacielskim gronie. Wigilię spędzamy najczęściej u naszej przyjaciółki w jej domu, gdzie patchworkowo wpadają różni znajomi. Do prezentów przywiązuję dużą wagę. Jak byłem mały odkładałem na nie z każdego kieszonkowego, bo wbiłem sobie do głowy, że każdy musi dostać drobiazg. Biegało się po tych peerelowskich sklepach i kupowało z trudem coś, co miało zrobić innym frajdę. Albo robiło własnoręcznie. Do dziś najważniejsza jest intencja. Nie liczy się cena, tylko pomysł. Babcia motywowała nas do śpiewania kolęd. To ona wypatrywała pierwszej gwiazdki, opowiadała nam o świątecznych zwyczajach, co roku snuła te same historie (uśmiech), a później zaczynała śpiewać kolędy. Ale mówiąc szczerze były tak dziwne, że potem podobnych nigdy nie słyszałem w moim dorosłym życiu. (śmiech)

Wierzyliście w św. Mikołaja?

Mariusz: Jasne, ale bardzo krótko, bo rodzice szybko wyprowadzili mnie z błędu. Szybko przekonałem się, że Mikołaja nie ma. Byłem chyba niepocieszony. Raz znalazłem prezent pod poduszką, pewnie to były Mikołajki to było bardzo miłe.

Marcin: Ja tematu Mikołaja nie pamiętam w ogóle. Nawet nie przypominam sobie, kiedy przestałem w niego wierzyć. Za to teraz kiedy spędzamy święta razem, z paczką przyjaciół Mariusz jest zawsze śnieżynką. (śmiech).

Mariusz: Ja zawsze rozdaję prezenty. Dla mnie to bardzo ważny moment, bo staram się gruntownie przygotować na tę chwilę. Mam specjalną czerwono-zieloną czapkę z dzwoneczkiem, staram się to robić w sposób zabawny i śmieszny. Wiem dla kogo jest dany prezent. Zawsze proszę obdarowywanych o powiedzenie jakiegoś wierszyka albo jakiegoś wspomnienia z minionego roku i te prezenty nabierają innego wymiaru. One są dedykowane. Na przyjacielskich wigiliach każdy kupuje każdemu prezent, więc pod naszą choinkę tych podarunków jest spory stosik.

Marcin: A kiedy spędzamy święta w Warszawie z przyjaciółmi, zazwyczaj losujemy siebie nawzajem, by obdarować się czymś szczególnie pięknym i wartościowym. Mówiąc szczerze prezenty dla przyjaciół zbieramy przez cały rok. One wynikają z naszych rozmów, wzajemnych inspiracji.

Mariusz: Oczywiście zdarza się nam obdarować kogoś naszą kreacją, ale doszliśmy do wniosku, że trzeba się bardziej postarać. Boimy się, że wręczenie naszej sukienki może być odebrane jako pójście po najmniejszej linii oporu.

Chyba jesteście zbyt skromni. Pewnie jest dokładnie odwrotnie. Każda z waszych przyjaciółek marzy, by nosić coś z nowej kolekcji duetu Paprocki-Brzozowski.

A potrawy świąteczne? Jakie jest Wasze ukochane danie?

Mariusz: Uwielbiam zupę grzybową, kapustę z grochem (jestem z Zawiercia, u nas kapusta to podstawa) i kocham rybę. Nie przepadam za karpiem. Ale wszystkie inne ryby zjadam ze smakiem.

Marcin: Ja jestem z Dąbrowy Górniczej (20 km od Zawiercia), więc w naszym domu też królowała zupa grzybowa. U nas przed rozpoczęciem Wigilii jadło się chałkę z miodem. Wiem, że nikt nie chce w to wierzyć, ale tak naprawdę było. Bardzo lubię ten smak! Doceniam kompot z suszu. Nie ma też świąt bez kapusty z grzybami. Uwielbiam też wydrążone ugotowane ziemniaki z grzybowym farszem. Przygotowujemy je z moją mamą do dziś wspólnie i zanosimy na przyjacielską Wigilię.

Święta są dla Was nadal ważne?

Mariusz. Są ważne choć oczywiście moje podejście do nich nieco się zmieniło, gdy moi rodzice odeszli. Nie jest już tak intymnie jak dawniej, ale dziś spędzam święta z mamą Marcina, naszą przyjaciółką Oliwią, jej rodziną, przyjaciółmi. Są inne, ale jest też pięknie!

Marcin. Ja w świętach nie upatruję jakiejś specjalnej magii, to jest dla mnie moment spotkania z ludźmi, którzy są dla mnie ważni. Czekam na te chwile. Teraz w dojrzałym życiu mamy ten komfort, że spędzamy święta z ludźmi, z którymi chcemy być, bez przymusu spotkań np. z jakąś dalszą rodziną, z którą niewiele nas łączy.

Dekorujecie domy na święta?

Mariusz: Dla mnie najważniejsza jest choinka. Lubię jak wygląda na taką swojską, przyozdobioną dużą ilością bombek. Nie znoszę tych tendencji: złoto-biała albo cała na niebiesko albo cała czerwona. Choinka musi być strojna, normalna, pełna życia i wspomnień. Kiedy zmarła moja mama oddałem wszystkie bombki z domu rodzinnego mojej siostrze ciotecznej, bo byłem przekonany, że nigdy nie będę kupował choinki i jej dekorował. Że bez mamy to nie ma sensu. Teraz zbieram bombki przypominające tamte z dzieciństwa. Odtwarzam je. Mam więc grzybki muchomorki, pierniczki, dziadki do orzechów, bombki z koronką. Wszystkie swojskie i nie dopasowane do siebie, ale przez to prawdziwe i urocze.

Marcin: Jak wpadam do Mariusza zawsze zachwycam się tą jego choinką z tymi wszystkimi świecidełkami, ale choinka Mariusza jest nieduża. Ja natomiast idę w skalę. Musi być duża i obowiązkowo żywa (to te pragnienia z dzieciństwa z PRL-u) i też dekoruję mieszkanie, ale zawsze staram się nie przesadzić. Żeby nie było zbyt kiczowato.

paprocki i brzozowski_święta2

Zaprojektowaliście piękną bluzę świąteczną dla Amazona. Jak doszło do współpracy?

Mariusz Dostaliśmy propozycję stworzenia świątecznej bluzy dla firmy Amazon. Zadanie było jasne i czytelne: ma być to bluza w klimacie bardzo polskim. Nie chcieliśmy pójść w oczywistą stronę wykorzystania motywów reniferka czy Mikołaja, bo to nam wydawało się zbyt banalne. I choć bociany na zimę odlatują z Polski do Afryki to jednak przewrotnie deklarujemy (śmiech), że w tym roku bocian zostaje na święta.

Marcin: Polski bocian w niecodziennym kontekście wydał nam się zaskakujący i czarujący.

Czy projektując bluzę z wykorzystaniem bociana wiedzieliście, że jest to też święty znak także dla Ukraińców? Chcieliście uzyskać podwójną symbolikę?

Nie wiedzieliśmy o tym. Ale to wspaniale, że może mieć to głębsze znaczenie.

Ukraińcy mówią, że bociany to amulety zwycięstwa dobra nad złem, że mogą być zwiastunami końca wojny. To dodatkowe piękne przesłanie dla Waszego projektu.

Mariusz: Bardzo przeżywamy wojnę, nigdy wcześniej nie zetknęliśmy się z takim ogromem tragedii i okrucieństwa. Cieszymy się, że cały dochód ze sprzedaży tej bluzy będzie przeznaczony na cel charytatywny.

Co w tym roku przygotowujecie na Święta?

Marcin Niestety ja mam dwie lewe ręce do prac w kuchni, ale zawsze pomagam mamie wydrążyć te ziemniaki i przygotować je do nałożenia farszu grzybowego.

Mariusz: Ja zawsze robię sałatkę, ale nie taką klasyczną, bo takiej nie lubię. Moja jest z jajek, pora, pieczarek i groszku. Nieskromnie powiem, że jest bardzo smaczna. Piekę też pieczeń. Ja uwielbiam gotować.

Marcin: Mariusz jest niespełnionym kucharzem.

Mariusz: Po podstawówce miałem dylemat - liceum plastyczne czy szkoła gastronomiczna. Dostałem się do dwóch. Wybrałem liceum plastyczne, ale miłość do gotowania została. Zabawne, bo moi rodzice byli rozdarci. Tata był za liceum plastycznym, które było w Częstochowie, a mama chciała zostawić swojego jedynaka przy sobie, czyli marzyła bym poszedł do szkoły gastronomicznej w Zawierciu. A z Marcinem spotkaliśmy się w łódzkiej Akademii Sztuk Pięknych. Szybko okazało się, że się świetnie dogadujemy.

Jakie plany ma duet Paprocki-Brzozowski na 2023 rok?

Marcin: Przenosimy pracownię do Portu Praskiego w Warszawie i jesteśmy tym niesłychanie podekscytowani. Jesteśmy teraz na etapie planów, jak to nowe miejsce urządzimy. Na wiosnę chcielibyśmy pokazać nową kolekcję. Cieszymy się, że wciąż jest w nas głód tworzenia i wzajemnie się jako duet napędzamy. Nieustannie podnosimy sobie poprzeczkę.

Mariusz: Pracujemy też nad architektonicznym pomysłem. W Katowicach buduje się kompleks trzech wieżowców i zostaliśmy zaproszeni do zaprojektowania w nich wnętrz wspólnych i mieszkalnych.

Marcin: Nazwy każdego z wieżowców mają modowe inspiracje: Atelier, Pret a Porter
(tłum. z francuskiego moda do noszenia), Couture (z franc. moda). Mieszkania także będą zaprojektowane w stylu stolic mody. Będziemy inspirować się klimatem Nowego Jorku, Paryża, Londynu czy Mediolanu.

Wasze trzy życzenia na Nowy 2023 rok?

Mariusz: chciałbym, by skończyła się wojna na Ukrainie. Oczywiście chciałbym, by nigdzie nie było konfliktów zbrojnych, ale ta wojna za naszą najbliższą granicą boli najbardziej. Chciałbym, żeby ludziom w Polsce lepiej się żyło, a sobie życzyłbym po prostu zdrowia.

Marcin: Ja mam bardzo podobne marzenia, bo przecież jesteśmy zawodowym duetem (śmiech) i czujemy podobnie.

Zdrowie najważniejsze, światu życzę pokoju a przyjaciołom miłości.

Mariusz: O tak! Ja czuję, że wszystko co najlepsze dopiero nadchodzi.

Bluzy są dostępne na Amazon.pl w ramach Amazon Prime. Prime oferuje darmową i szybką dostawę milionów produktów, bez minimalnej kwoty zamówienia, do domu, Paczkomatu i punktów odbioru, nawet następnego dnia i w weekendy. Pierwszy miesiąc próbny jest bezpłatny, po tym okresie opłata wynosi 49 zł na rok. Można zrezygnować w
dowolnym momencie.